Tęskniące Serce Boga
Chyba wszyscy jakoś znamy RADOŚĆ z bycia BLISKO, z przebywania RAZEM, znamy radość spotkania. Jak to dobrze siedzieć przy jednym stole, patrzeć sobie w oczy, zwierzać się, opowiadać, wspominać, planować… jak to dobrze być BLISKO. Tu na ziemi jak się ludzie kochają, to pragną się spotykać i chcą, żeby te spotkania były piękne i jak najdłuższe, chcą się spotykać ciągle! Chyba wszyscy jakoś znamy radość z bycia blisko!
Ale… niektórzy znają jeszcze COŚ! Niektórzy znają BÓL ODRZUCENIA – przestali być dla kogoś WAŻNI, atrakcyjni; ktoś nimi wzgardził, odwrócił się plecami, odszedł, zostawił, usłyszeli słowa – „już mnie nie bawisz, znudziło mi się!”. Niektórzy znają ten ból odrzucenia, zdrady i noszą w sobie takie trudno gojące się rany. Gdybyśmy ich posłuchali, gdyby chcieli i mogli opowiedzieć o swoim bólu… to wszyscy więcej wiedzielibyśmy, co dzieje się w SERCU BOGA, który tęskni za człowiekiem! W Księdze Proroka Izajasza znajdujemy takie słowa – „NIE WZYWAŁEŚ MNIE IZRAELU, BO SIĘ MNĄ ZNUDZIŁEŚ” (Iz43,22). To niesamowita SKARGA BOGA! A kiedy Pan Jezus ukazał swoje SERCE św. Małgorzacie Marii Alacoque, powiedział – „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, a w zamian za to otrzymuje wzgardę i zapomnienie”. Chyba czujemy, że warto te słowa odnieść do siebie! Przecież – nie bójmy się tego powiedzieć! – tak wielu z nas na co dzień nie ma kontaktu z Bogiem! Przecież wyznanie – „nie modliłem się rano i wieczorem” – to fragment prawie każdej spowiedzi! „Nie wzywasz Mnie, bo się Mną znudziłeś” (?) Co się dzieje w Sercu Boga, który takie słowa wypowiada? Trzeba odnowić relację z Jezusem, na nowo przylgnąć do Jego TĘSKNIĄCEGO SERCA! Może po to jest właśnie CZERWIEC, miesiąc, w którym o tym Sercu Jezusa szczególnie myślimy? Tak naprawdę to MY potrzebujemy jego bliskości!
Czytamy w Psalmie 53, że „ci, którzy nie wzywają Pana, tam zadrżą ze strachu, gdzie bać się nie ma czego”. A Serce Jezusa jest „HOJNE DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY GO WZYWAJĄ” (to jedno z wezwań Litanii do Serca Pana Jezusa). Na nowo przylgnąć do Serca Jezusa, pamiętając, że NUDA jest wynikiem RUTYNY. Jezus chce słuchać naszych skarg, pretensji, naszego krzyku…, a my najczęściej przynosimy Mu paciorek. Jezus pragnie, by Mu oddać to, co nas rwie, co nas naprawdę boli, a my liczymy „Zdrowaśki” … „Odmawiamy” (czasem nawet sporo!), ale rzadko SPOTYKAMY się z Bogiem.
Anegdota – Pewien mężczyzna odmawiał (!) modlitwę wieczorną. Podszedł do niego Pan Jezus i mówi: „Może byśmy porozmawiali?”. A na to mężczyzna odpowiada Mu: „Dobrze, ale poczekaj, aż skończę modlitwę!”
Rutyna zabija miłość!
Potrzebujemy Boga, potrzebujemy CZUŁOŚCI Jezusa, Jego Serce to „GOREJĄCE OGNISKO MIŁOŚCI” (to kolejne wezwanie „czerwcowej” Litanii!) Bardzo wiele mówi się ostatnio o SYNDROMIE WYPALENIA – ludzie czują się wypaleni! J. H. Nouwen – mistrz życia duchowego – pisze, że „termin ‘WYPALENIE’ to w psychologii wygodny sposób na określenie śmierci duchowej”. Myślę, że coś w tym jest! Serce Jezusa – GOREJACE OGNISKO MIŁOŚCI, może ROZPALIĆ to wszystko, co się w nas „wypaliło”. Jest też jakaś mądrość w innych słowach Nouwena: „im bardziej brakuje nam życia wewnętrznego, tym wytrwalej biegamy do skrzynki na listy. Możesz być pewien, że ten biedny człowiek, który odchodzi z największą liczbą listów… od dawna nie miał żadnych wiadomości od samego siebie”. Oczywiście – to słowa pisane jakiś czas temu! Dzisiaj rolę skrzynki na listy pełni telefon komórkowy, poczta elektroniczna, facebook. Znamy i pewnie mamy ten „odruch kciuka” – często wręcz neurotycznie sprawdzamy w telefonie, czy ktoś do nas dzwonił, czy pisał, czy nas potrzebował. My BOGA w ten sposób szukamy, choć nie wiemy o tym. Serce Jezusa, „ODWIECZNE UPRAGNIENIE ŚWIATA” – to też wezwanie Litanii do Serca Pana Jezusa. Na nowo przylgnąć do Serca Jezusa – w tej przestrzeni zawsze jest „zasięg”! Ojciec Krzysztof Pałys OP mawia, że „drugi człowiek, choćby najbliższy, może przytulić ciało, ale jedynie Chrystus potrafi przytulić duszę”.
Na czym w istocie polega grzech? Na tym, że szukamy MIŁOŚCI nie tam, gdzie możemy ją znaleźć, że szukamy miłości w byle czym, w byle kim, poza PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ. Chesterton powiedział, że „nawet mężczyzna w domu publicznym SZUKA BOGA”. Odważna, ciekawa, ale i chyba prawdziwa to intuicja. Jasne, że ważne i piękne są nasze ludzkie miłości – rodzinne, małżeńskie, relacje przyjaźni, ALE są bardzo trudne, czasami wręcz niemożliwe bez trwania w ŹRÓDLE, którym jest MIŁOŚĆ BOGA rozlana w naszych sercach. Nikt i nic poza Miłością Jezusa nie wypełni pustki, którą w sobie odkrywamy, nie nakarmi głodu, nie ugasi pragnienia, które odczuwamy, nie nada sensu naszemu życiu – nikt i nic poza Miłością Jezusa! A najbliżej Serca Jezusa jesteśmy na EUCHARYSTII! Kiedy badano CUDA EUCHARYSTYCZNE, jak chociażby te niedawne, u nas, w Sokółce, w Legnicy, okazywało się, że krwawiące Hostie stanowiły kawałek MIEŚNIA SERCOWEGO i to w stanie AGONALNYM! To wręcz wstrząsające – cierpiące, umierające Serce Jezusa, „WŁÓCZNIĄ PRZEBITE, DLA NIEPRAWOŚCI NASZYCH STARTE” (to też fragment Litanii!). W Eucharystii jesteśmy najbliżej! Mało tego, ogromna większość wiernych może to Serce przyjąć w siebie w Komunii Świętej. Bądźmy zawsze jak najbliżej Serca Jezusa! Tak naprawdę ciągle za Nim tęsknimy, bez Niego duchowo umieramy. Niech – nie tylko w czerwcu! – SERCE DO SERCA PRZEMAWIA!
(DJ)